To, co lubię w fantastyce to prekognicja, przewidywanie przyszłości, zmysł obserwacji, pokazywanie rzeczywistości w krzywym zwierciadle. Lubię też groteskę, ostry humor i ironię z tego, co za oknem.
A codziennie jesteśmy zarzucani takimi informacjami, że tylko o nich pisać. Na przykład co otworzę telewizor, to słyszę o pewnej walce bokserskiej, co to ponoć ma być wielkim wydarzeniem. Dwóch gości w wieku przedemerytalnym – jeden bez nerki, drugi bez mózgu – postanawia walić się po pyskach na oczach tłuszczy, by zarobić na starość, a media wciskają, że to będzie wielkie przeżycie i „sport”. Też mi coś.
Albo ostatnie wieści z Watykanu, które jasno wykładają nam różnicę między Polakami i Niemcami. Niemcy mają emeryturę, a Polacy muszą zasuwać aż do śmierci.
Takie prześmiewcze klimaty uwielbia Marcin Wolski, a talent do obserwacji ma nadzwyczajny. Stąd i jego książki fantastyczne, skrzą się od humoru i scenek obyczajowych. A że Marcin jest erudytą, historykiem, to i smaczków w tej prozie sporo, czasem dobrze zakamuflowanych. A fakt, że fabuły są proste, sensacyjne, lekkie, łatwe i przyjemne, w tym przypadku mi nie przeszkadza.
Dzięki Marcinowi Wolskiemu mamy kolejne tytuły w Archiwum polskiej fantastyki. Znajdą się tu najbardziej znane tytuły, których związek z science fiction jest niekwestionowany. Tytuły kultowe, najpierw czytane w radio, potem kilkukrotnie wznawiane. Oto one:
Świnka. Matriarchat
Numer. Laboratorium nr 8
Enklawa. Tragedia Nimfy 8
Kwadratura trójkąta
Bogowie jak ludzie
I okładka pierwszej z nich. Dwie pozycje postaramy się wydać na Festiwal Fantastyki w Nidzicy, którego Marcin Wolski będzie gościem.
Dodaj komentarz