Jak zawsze koniec festiwalu oznacza kilka dni wytężonej pracy nad rozliczeniem i odespania zarwanych nocy (a nie regeneruję się jak kiedyś). Dzisiaj zrobiony remanent i ruszyła wysyłka w księgarni. Przy okazji wyszło sporo braków, na które już złożyliśmy w drukarni zamówienie (Imagination, Polska 3 i 4, Olvido – końcówka).
Ale wszystko gra. Już odespane, podliczone, rozliczone i zapłacone. Festiwal zamknięty. Pragnę podziękować rodzince Sedeńków i Darkowi, Kacprowi i Adamowi za pomoc w organizacji. Wszystko planowo i jak trzeba. Dziękuję za pomoc w załadunku, zwłaszcza Cydorowi i Jarkowi.
Osobne podziękowania prelegentom, panelowcom i wykładowcom. Było merytorycznie i wspaniale, a niekiedy burzliwie. I o to chodzi. Wreszcie bardzo dziękuję uczestnikom, za udział w punktach programu, dyskusje i dobrą zabawę. Rodzina festiwalowa się powiększa.
Sprzedaliśmy ponad 700 książek, co daje niezłą średnią na uczestnika (280, wliczając rodziny, dzieciaki). Coroczny konkurs na najwyższy stos „wstydu” wygrał Rafał. Zakupił 27 książek, w tym dwa gratisy. Zwycięstwo dało mu oprócz tego duży rabat i darmową akredytację za rok. Wychodząc z księgarni powiedział, że jego pierwsza wizyta na festiwalu otworzyła mu oczy – do tej pory myślał, że ma coś z głową, zbierając tyle książek – a w Waplewie spotkał tylu bibliofilów, zbieraczy, że odetchnął z ulgą.
Bestsellerami były: antologie „Galaxy” i „Imagination”, „Impneurium” Andrzeja Miszczaka, „Olvido” Krzysztofa Rewiuka, „Olbrzymka z wyspy” Wojciecha Szydy, „Lagrange” Istvana Vizvarego, zbiór „PoznAI przyszłość”, non fiction „Orbita fantastyki” Jakuba Turkiewicza..
Spotkania – nie wszystkie doszły do skutku, Radek Rak i Andrzej Pilipiuk z przyczyn losowych nie mogli dojechać, zastępstwo było jednak wyśmienite – dziękuję Kamilowi Muzyce i Pawłowi Majce. A także Markowi Baranieckiemu, który opowiadał o zbiórce na film „Głowa Kasandry”. Zdjęcia różnych autorów, głównie Wojtka Guni.
Ja byłem na niewielu spotkaniach, obowiązki wzywały wciąż w jakiś inny punkt, ale mówiłem o pulpowych magazynach i prowadziłem panel o antologii „Epidemie” – obecnych była ponad połowa autorów.
Niespodziankę sprawił Wiktor Żwikiewicz, zjawiając się niespodziewanie. Okazję wykorzystała ekipa filmowa, kręcąca dokument o tym pisarzu, przepytywała wszystkich znajomych Żwika. Przepytywał uczestników także Sohei, w imieniu Tomka Kołodziejczaka i Kanału Fantastycznego.
Sporo zamieszania wywołał panel prowadzony przez Jacka Inglota o prawdziwym końcu wielkiej fantastyki, dyskusja była gorąca i jak patrzę, przeniosła się w internety. W panelu uczestniczyli Marta Kładź-Kocot, Andrzej Drzewiński, Marek Oramus, Paweł Majka i Krzysztof Rewiuk. To nie było jedyne wystąpienie Inglota, bo mówił jeszcze o swoim projekcie Polska 2.0, 3,0 i 4.0
Kolejne dobre wykłady dali autorzy, ale nie raz mówiący nie tyle o literaturze, co o nauce: Krzysztof Rewiuk (o największych epidemiach w historii), Agnieszka Majczyna o możliwości przetrwania systemu planetarnego po śmierci gwiazdy), Andrzej Drzewiński (o aktualnej wiedzy na temat Wielkiego Wybuchu), Magdalena Kozak (o medycynie kosmicznej), Bartłomiej Dzik (o inteligencji), a Marek Żelkowski o wieloświatach i koncepcji Hugh Everetta III). Zaś Tomasz Barwiński mówił o drobnoustrojach
Nie brakło modnych ostatnio akcentów japońskich. W księgarni miało stoisko wydawnictwo Kirin, Adrianna Wosińska mówił o obliczach kultów płodności, a kolei Marta Sobiecka o tym, czego boją się Japończycy. O współczesnych zagrożeniach i cyberprzestępstwach opowiadał wielki spec od tej tematyki – Krzysztof Wosiński.
O literaturze też było, a jakże. Marek Oramus o swojej najnowszej książce – „Matka paranoja”, Istvan Vizvary ropzmawiał z Martą Sobiecką o swojej powieści „Lagrange”, Wojciech Szyda o apokryfach, Andrzej Miszczak i „Impneurium”, Paweł Majka zadał pytanie: Czy polska fantastyka istnieje, a także o związkach fantastyki i historii. Agnieszka Hałas opowiedziała o pracy od kuchni w dziale zagranicznym „Nowej Fantastyki”. Wojciech Gunia mówił o „Solaris” Lema czytanym przez klucz „Kochanki Szamoty”, Grabińskiego. A Marta Kładź-Kocot zabrała nas na literacką wędrówkę po zaświatach.
Piotr Gociek dał wykład o postaci i twórczości Roberta A. Heinleina, a Krzysztof Biliński pokazał książki weird fiction, które ryją banię.
Pożegnaliśmy Elę Sokólską, Artura Piaszczyńskiego i Piotra Raka. Oddaliśmy hołd Lechowi Jęczmykowi kilkugodzinnym wspomnieniem, specjalnie przyjechali jego córka Kasia i zięć Piotr.
Kto miał czas, uczył się strzelać z łuku japońskiego, albo grał w planszówki. Marcin Podlewski opowiedział o grach komputerowych zbudowanych na podstawie światów literackich. Potem z Szymonem Krawczykiem uruchomili kącik gier, gdzie można było zagrać naprawdę w archaiczne gry.
Mamy 150 rocznicę urodzin Jerzego Żuławskiego, z tej okazji wydaliśmy „Mare Orientale” Jana Maszczyszyna, będące swoistą kontynuacją trylogii, odbył się koncert Przymysława Rudzia, a Kamil Muzyka mówił o fantastach, którzy zabierali swoich bohaterów na Księżyc.
Do tego codzienne rozmowy Polaków, trwające do bladego świtu, ogniska, Noc Kupały. I szperanie po nowościach książkowych i antykwarycznych (rozdaliśmy m.in. kilka kartonów książek po Lechu Jęczmyku).
Czyli działo się. Zaczynam myśleć o przyszłorocznym festiwalu. W ostatni dzień padło już kilka propozycji wydarzeń. Wielce interesujących. Widzimy się 5-8 czerwca 2025 roku.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim.
Dodaj komentarz