Fantastyka rosyjska

Długo to trwało, ale wreszcie są na eSeFie dwie książki krytycznoliterackie i literaturoznawcze o fantastyce rosyjskiej. Obie wydane przez Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, jedną napisał Andrzej Polak, a drugiej jest redaktorem.

Grając przeszłością i przyszłością. Rosyjska fantastyka alternatywna i socjologiczna to bardzo ciekawa i pierwsza po 1991 roku tak obszerna pozycja o fantastyce poradzieckiej. Oczywiście nie mogła powstać wcześniej, bo trzeba przynajmniej ćwierćwiecza, by móc poddać analizie i syntezie dorobek pisarzy piszących w nowej rosyjskiej rzeczywistości. Mamy więc omówienie najważniejszych książek i nurtów czy mód we współczesnej fantastyce rosyjskiej, a że czytelnik polski – dzięki wydawnictwu Solaris, co tu ukrywać – mógł poznać wiele omawianych tu książek, to jest zorientowany w temacie. Książka napisana jest przystępnie, co jest jej dużym plusem.

Fantastyka w literaturach słowiańskich. Idee, koncepty, gatunki – to praca zbiorcza pod redakcją Andrzeja Polaka, zawierająca teksty m.in. Macieja Parowskiego i Jacka Soboty, a także kilka  rosyjskojęzycznych, a omawiane są zjawiska i książki z języków słowiańskich – w tym Trylogia Husycka Andrzeja Sapkowskiego. Ale i Wybrakówka Diwowa czy Metro 2033 Głuchowskiego.

fantastykawliteraturachslowianskich Graj¹c przesz³oœci¹_projekt_27.01

 

 

Na koniec krótka refleksja. Śledzę z zainteresowaniem dokonania i studia polskich literaturoznawców na tematy fantastyczne i – mam takie wrażenie – pracują oni w oderwaniu od polskiego rynku książki. Co zrozumiałe, omawiając literaturę danego kraju, rosyjsko- czy angielskojęzyczną, czytają te dzieła w oryginale i znają omówienia krytyczne w kraju autorów. Nie orientują się jednak, że wiele z omawianych przez nich dzieł ma już przekłady i omówienia oraz recenzje w Polsce. A ich książki byłyby pełniejsze, gdyby zawierały te informacje – do polskiego wszak czytelnika są skierowane.

 

3 odpowiedzi na „Fantastyka rosyjska”

  1. Awatar bin_laudan
    bin_laudan

    Twoja refleksja podsyciła mą ciekawość.

  2. Awatar Wojtek Sedeńko

    Już poszło, dziś, jutro dostaniesz.

  3. Awatar bin_laudan
    bin_laudan

    Przeczytałem „Grając…”. Bardzo kompetentna, w miarę przystępnie prezentuje najważniejsze nurty rosyjskiej fantastyki po 1991 r., na przykładzie kilkudziesięciu uznanych przez autora za najważniejsze utworów.
    I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że – wbrew choćby okładkowego blurbowi – książka ta jest poświęcona nie współczesnej fantastyce rosyjskiej, lecz fantastyce rosyjskiej do roku 2006. Początkowo nawet myślałem, że mam do czynienia z jakimś wznowieniem, ale nie – wyraźnie w metryczce widnieje informacja, ze mamy do czynienia z pierwszym wydaniem. I niewiele zmienia fakt, że rzecz wydana została w roku 2015. A zatem – czytelnik spragniony wiedzy na temat współczesnej fantastyki rosyjskiej musi poszukać czegoś innego, „Grając…” bowiem nie tyczy fantastyki współczesnej, lecz fantastyki do roku 2006. Może nie zamierzchła, ale jednak historia.
    A poza tym – Polak nie zauważa, że kilka omawianych przezeń książek ma polskie wydania, i to jeszcze przed 2015 r. (np. cykl „Wędrowcy” Diaczenków). Zwracał już na to uwagę Wojtek. Wydaje mi się, że książka wydana w roku 2015 powinna te kwestie uwzględniać.
    I jeszcze jedno – uparte zaliczanie wspomnianych Diaczenków, Oldiego czy Walentinowa do fantastyki rosyjskiej, podczas gdy cała piątka to Ukraińcy. Owszem, piszący po rosyjsku, ale w związku z tym co najwyżej „rosyjskojęzyczni”, a nie rosyjscy (że Polak zdaje sobie sprawę z tego rozróżnienia, świadczy wymienienie jednej z powieści Amnuela, z zastrzeżeniem, ze to autor rosyjskojęzyczny zamieszkały w Izraelu; swoją drogą, wielokrotnie wspomina Polak twórczość Lwa Wierszynina, od lat dziewięćdziesiątych również zamieszkującego poza Rosją, bodaj w Hiszpanii – mimo to jest to dla Polaka autor rosyjski, a nie, jak Amnuel, rosyjskojęzyczny). Dziwić musi szczególnie zaliczenie do rosyjskich fantastów Walentinowa, jawnie po 2014 antyrosyjskiego i podkreślającego swe ukraińskie pochodzenie. No, ale o tym ostatnim akurat mógł Polak nie wiedzieć w 2015.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *